Wykonałam go z filcu, ale nie był wystarczająco sztywny więc dołożyłam drugą warstwę (na rondzie), a całość usztywniłam grubszą flizeliną. Przydał się jeszcze doklejany nos.
Strony z których czerpałam inspirację:
http://www.deliacreates.com/make-witch-hat-in-any-size-tutorial/
http://www.craftster.org/forum/index.php?topic=363040.0
Niestety ich wyliczenia nie wydały mi się prawidłowe więc liczyłam po swojemu co i ile. Jak widać, wyszło jako tako.
Ourense to jedno z trzech miejsc w Hiszpanii, gdzie świętuje się karnawał z wyjątkową pompą. Pozostałe to Wyspy Kanaryjskie i Kadyks, ciekawie jest też w Sitges pod Barceloną. Jednak to w Ourense karnawał ma najdłuższą tradycję. Istnieje nawet oryginalny miejscowy strój karnawałowy, zwany Peliqueiro.
Peliqueiros w pełnej krasie, chociaż maski mogą być jeszcze bardziej przerażające - tym razem zdjęcie z Wikipedii. |
Ale nie tylko w stolicy regionu rozgrywają się najważniejsze wydarzenia karnawałowe. W miejscowościach Verin i Xinzo świętują już od tłustego czwartku. Natomiast w sobotę karnawał przenosi się do miejscowości Laza, gdzie możesz skończyć naprawdę kiepsko, jeśli nie masz na sobie przebrania. Wśród lokalnych tradycji znajdują się między innymi obrzucanie błotem, lub wrzucanie za kołnierz mrówek.
Karnawałowe przysmaki to orejas, które bardzo przypominają chruściki, tyle, że trochę niekształtne, oraz flores de carnaval, czyli kwiatki z ciasta naleśnikowego smażone w głębokim tłuszczu za pomocą specjalnego przyrządu. Same naleśniki też są częścią tradycyjnego jadłospisu karnawałowego,ale tutaj nie dodaje się do nich mleka, a rosołu. Niektórzy nawet je robią z dodatkiem krwi zwierzęcej, dzięki czemu zyskują czarny kolor. Lokalnie nazywają się Filloas i mimo składu są podawane na deser.
Ojeras - zdjęcie pożyczyłam z blogu który prowadziliśmy do zeszłego roku. Kto ciekawy przepisu (po hiszpańsku) - zapraszam TUTAJ. |
Flores de carnaval na wystawie w cukierni |
Jeszcze parę fotek z sobotniej imprezy, która, jak widać, głównie odbywała się na ulicy. Po godzinie dwudzieste drugiej trudno znaleźć w tłumie kogokolwiek, kto nie miał by na sobie przebrania. Sporo ludzi wykonuje je samodzielnie, ale można też je kupić w każdym chińskim sklepie, które na tę okazję przedłużają godziny otwarcia. Popularne są wszelkiego rodzaju zwierzęta (bo o tej porze roku na północy Hiszpanii wciąż jest dość chłodno), w tym roku było też sporo muszkieterów, biskupów, oraz wszelkich postaci komiksowych i filmowych (tym razem był wysyp tych z Gwiezdnych Wojen).
Charanga, czyli uliczna orkiestra, również w obowiązkowym przebraniu. |
Oryginalne przebranie: mop. I zawsze lepiej mieć kompana. |
Fantastyczne przebranie! Tylko nie pamiętam skąd te stworki zaczerpnięto... |
Tego typu spotkania nie należą do rzadkości :) |
Chodzące dzieło sztuki - obsługa baru stanęła na wysokości zadania. |
Jeszcze jedna Charanga, tym razem w przebraniu kolejarzy. Czego na zdjęciu nie widać, to tego, że koło napędowe się kręciło, a z jednej z rur co jakiś czas wypuszczano dym. |
Pozdrawiam wszystkich karnawałowo!
Piękne zdjęcia,strój fantastyczny .Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam również!
UsuńŚwietny strój i wspaniała impreza! Ile kolorów! Tylko te czarne naleśniki z krwią zwierzęcia jakoś do mnie nie przemawiają ;)
OdpowiedzUsuńHehe, ja też za czarnymi raczej nie przepadam...
UsuńDzięki, że zajrzałaś!
Jak fajnie!!! Kapelusz bomba i zdjęcia bardzo klimatyczne.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia. Prawdziwe karnawałowe szaleństwo - pozazdrościć możliwości uczestniczenia w takim wydarzeniu!
OdpowiedzUsuń