Wbrew pozorom i zapowiedziom, sukienka została uszyta póki co bez okazji. Okazja była za to w sklepie: półtora metra jasnoróżowego jedwabiu za 6 euro za metr.
Taki surowy jedwab szyje się całkiem łatwo, dużo łatwiej niż satynę, bez specjalnych nici czy igły.
A tak się prezentuje gotowa sukienka:
Krojąc mój lekko łososiowy różowy jedwab kierowałam się z grubsza modelem spodniej sukienki ze styczniowej Burdy (wykrój 108 - halka). Bardzo lubię takie wykroje, bo to tak naprawdę 2 sukienki w 1. Zrezygnowałam z ramiączek, i trochę zmodyfikowałam górę, żeby przypadkiem mi nie spadła.
Kwiatek miałam zrobić sama, ale przypadkiem wpadłam do Bijou Brigitte i akurat mieli taki kwiatek w idealnym kolorze, więc jak tu nie kupić?
Okazja znalazła się sama, kiedy zaczął się slubny sezon.