Moje kolejne podejście do dzianiny. Po dwóch miesiącach walk (przeciągniętych z powodu braku czasu) nareszcie bluzka nadawała się do zdjęcia.
Wpadła mi w oko od samego początku, wraz ze styczniowym numerem. Zachęciłam się dodatkowo jednokolorową wersją uszytą przez Mum (TUTAJ). Wygrzebałam na nią z szafy kawałek dzianiny kupionej kiedyśtam w celu przełamania lodów z dzianiną. Nie miałam jednak dotychczas odwagi, ale ten model tak mi się spodobał, że postanowiłam ją wreszcie spożytkować.
Trochę do niej podchodziłam jak do jeża, bo bałam się, że mi się tkanina rozejdzie, a szwy ściągną. Zakupiłam nawet w pewnym angielskim sklepie (TUTAJ) flizelinową taśmę formującą - w Hiszpanii póki co nie tylko nie można tego cudu dostać (sprawdziłam co piszą na blogach), ale nawet w najlepiej zaopatrzonej w mieście pasmanterii nie wiedzą w ogóle co to jest! Patrzyłam również w Polsce, ale w pewnym sklepie internetowym zaoferowano mi wysyłkę towaru wartego 25 złotych za bagatela 100 złotych... Dlatego ostatecznie padło na sklep brytyjski (wysyłka 3 funty z groszem).
Ku mojemu zaskoczeniu cienka wiskozowa dzianina bardzo dobrze się dogadała z moją maszyną, nawet nie musiałam za wiele ustawień zmieniać: ani nie ściągała, ani nie rozwlekała. Jedynym problemem był dekolt, który uparcie chciałam wykonać według oryginalnych instrukcji. Wyszło: krzywo, brzydko i za ciasno. Dlatego nie miałam oporów go po prostu ciachnąć i zastosować obszycie za radą Wioletty (TUTAJ - bardzo polecam!!). Dodatkowo zmarszczyłam większy fragment boku, ponieważ bluzka wydawała mi się za długa. Nadal mi się taka wydaje, ale już tak bardzo nie rzuca się w oczy.
Dla niewtajemniczonych: Burda nr 1/2014, model 122.
Tym samym uwolniłam kolejną zalegającą tkaninę!
Chyba warto było się pomęczyć, dekolt świetnie się układa;)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuńświetnie wygląda! Wyobrażam sobie ile pracy włożyłaś, bo takie marszczenia wbrew pozorom nie jest łatwo tak estetycznie wykonać. Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Trochę było dłubania ;)
UsuńPoradziłaś sobie z nią świetnie :) Taśmę robię ze zwykłej flizeliny, raz na jakiś czas większy zapas. Ale że nie słyszeli o tym w Hiszpanii - no jaja ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nie zły pomysł z tym krojeniem z normalnej flizeliny, ale teraz, jak już mam obcykany sklepik z niedrogą taśmą, pewnie nie będzie mi się chciało ;-)
UsuńHiszpania mnie zadziwia coraz bardziej, im dłużej tutaj jestem.
Ależ miałaś przejścia, ale powinnaś być z siebie dumna, bo wyszła świetna bluzeczka. :) Z dzianinami tak jakoś jest, albo podchodzą, albo nie podchodzą - jeszcze nie odkryłam żadnej reguły :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Pewnie oprócz odpowiedniej maszyny trzeba mieć jeszcze odpowiednio pozytywne podejście.
UsuńPierwsze starcie z dzianiną zaliczone i bardzo udane! Super bluzka! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! Starcie drugie, ale pierwsze udane. Resztki pierwszego leżą na dnie w szafie i czekają na jakiś pomysł ja je spożytkować.
UsuńPięknie na Tobie leży :). Bardzo fajny model.
OdpowiedzUsuńDzięki! Mimo wszystko polecam ten model!
UsuńPiękna! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ci w niej dobrze. Tez nie mam overlocka, ale jakoś sobie moja maszyna radzi, w najgorszym wypadku podszywam ręcznie. Miałam też przejścia z burdowskim marszczonym dekoltem- źle się układał, i musiałam modyfikować. Świetnie sobie poradziłaś!
OdpowiedzUsuńWow! Jestem pod wrażeniem! Ostatnio tyle u Ciebie widziałam dzianiny, że myślałam, ze jesteś szczęśliwą posiadaczką overlocka. Może i dla mnie jest jeszcze nadzieja ;-)
UsuńFajny model i modelka:))
OdpowiedzUsuńDzięki!!
Usuń