Jak pewnie pamiętacie, ponad rok temu w moje ręce wpadło całe mnóstwo (jakieś 30 kg) guzików. Kto nie pamięta, tego zapraszam TUTAJ. Guziki są nie byle jakie, bo pochodzą z dawnej pasmanterii, która zakończyła swoją działalność w 1962 roku. Większość towaru po zamknięciu biznesu udało się sprzedać innym sklepom w mieście, ale guzików nikt nie chciał, bo już niemodne, bo zrobione z nie takich materiałów...
Mnie właśnie te materiały najbardziej zainteresowały. I nie tylko mnie: myślę, że ponad połowę guzików już wyprzedałam. Szczególne cenne są właśnie te z dziwnych, starych materiałów. Postanowiłam, że coś na ten temat napiszę. W Internecie można znaleźć naprawdę niewiele informacji na ten temat. Ja swojego czasu kupiłam książkę o guzikach, która okazała się jako tako pomocna, ale muszę przyznać, że informacje w niej zawarte są co najmniej niepełne.
CELULOID
Materiał zdecydowanie przestarzały już w latach pięćdziesiątych. Jednak ze względu na ograniczony kontakt Hiszpanii ze światem zewnętrznym w tamtym okresie (embargo itp) w mojej kolekcji znajduje się sporo guzików z tego materiału. Celuloid był bardzo ceniony zanim na rynku pojawił się konwencjonalny plastik, gdyż dało się go łatwo formować i barwić. Wytwarzano z niego nie tylko guziki, ale również inne ozdoby, a nawet tanią biżuterię.
Celuloid charakteryzuje się mniejszą wagą w stosunku do materiałów typu plastik. To bardzo ważne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w połowie dwudziestego wieku nosiło się guziki raczej większe niż mniejsze. Inną cechą tego materiału jest łatwopalność. W czasach zimnej wojny miał duże zastosowanie wśród szpiegów pod postacią arkuszy, które pozwalały na szybkie zniszczenie tajnych dokumentów w przypadku ryzyka przejęcia ich przez wroga. Jednak przyznacie, że nie jest to cecha pożądana w przypadku guzików...
Obecnie celuloid jest używany do wytwarzania np. piłeczek pingpongowych. Za pewne kojarzycie ten specyficzny dźwięk, który rozlega się kiedy piłeczka się odbija. Guziki z celuloidu wydają dokładnie taki sam dźwięk, co pozwala na łatwą identyfikację bez konieczności np. podpalania ;)
Celuloid jest niestety bardzo kruchy i w praniu może się uszkodzić: kawałki guzika mogą się zwyczajnie odłupać. Bardziej teoretyczny zarys tej substancji znajdziemy na WIKIPEDII.
GALALIT
To jeszcze bardziej kuriozalny 'wczesny plastik', otrzymywany z... krowiego mleka! Tak, tę substancję pozyskiwało się z białka mleka, kazeiny. Więcej na ten temat procesów chemicznych można przeczytać na stronie WIKIPEDII. Substancja nie jest tak niebezpieczna jak celuloid, ale niestety źle znosi pranie, więc najlepiej odpruć takie guziki przed włożeniem do pralki. Galalit może się całkiem rozpuścić jeśli ustawimy temperaturę na 90º, ale już przy 50º guziki mogą ulec poważnemu uszkodzeniu. Również długotrwałe wystawienie na działanie wody im nie służy - guziki zaczynają 'pęcznieć'. A szkoda psuć, bo te guziki są bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów.
Woda, w ograniczonych ilościach, pomaga rozpoznać czy guzik jest zrobiony z galalitu. Niektórzy polecają potrzeć taki guzik o coś, ale ja wolę nie ryzykować uszkodzenia mechanicznego i zwyczajnie go płuczę wodą po czym pozostawiam do wyschnięcia - mała ilość wody go nie zniszczy, a mi pozwoli na rozpoznanie zapachu, bo po zmoczeniu wydziela dość nieprzyjemny zapach bardzo dojrzałego sera.
Takie guziki mają często nieregularną powierzchnię od spodu i nieregularny kolor.
Jeśli macie w swojej szafie ubrania vintage, takie naprawdę stare, to
może warto sprawdzić czy nie mają takich guzików, zanim włożycie je do pralki czy oddacie do pralni. W Polsce też takie bywały...
PLASTIK
To chyba najbardziej popularny materiał. No cóż, od lat sześćdziesiątych już na dobre u nas zagościł, ponieważ jest bardzo odporny zarówno na temperaturę jak i na działanie wody czy chemikaliów. Może przybierać formy i kolory jakie tylko sobie zażyczy projektant.
Guziki plastikowe mają zawsze bardzo równą spodnią powierzchnię. Dzięki temu (i większej niż w przypadku celuloidu wadze) możemy łatwo stwierdzić, że nie są wykonane z bardziej interesującego materiału. Mimo to ja się zachwycam moją małą kolekcja plastikowych guzików :)
Może i Wy macie podobne skarby zakopane gdzieś w starej szafie, a nawet o tym nie wiecie? Tylko nie zacznijcie tak jak ja stukać w każdy stary guzik, żeby sprawdzić z czego jest wykonany ;)
Zaciekawiona wzmiankami o guzikach w komentarzach u mnie już sobie pogrzebałam w Twoim blogu i o guzikowym eldorado doczytałam ;) Piękne te guziki. W każdym jest "coś" - kolor, struktura, kształt. Nie mam nic przeciwko plastikowym, są urocze!
OdpowiedzUsuńOd pewnej pani, która już nie szyje dostałam trochę guzików "do kolekcji" i wydawało mi się, że 3 słoiki guzików to dużo :D Niektóre nie zaistnieją na ubraniach, bo ich kolorystyka nijak do mnie nie pasuje, ale już kombinuję jak niektóre przerobić na kolczyki, wisiorek albo pierścionek. Kiedyś chodził mi po głowie pomysł dorobienia sobie do jakiegoś ciucha guzików decoupage.
Przy kolejnej inspekcji moich guzików, też będę w nie pukać ;)))
Faktycznie trochę eldorado ;) 3 słoiki to też sporo i też trudno na siłę wszystkie wykorzystać. Ja też część poprzerabiałam na kolczyki i klamry do włosów.
UsuńO guzikach decoupage jeszcze nie słyszałam... Może się uda i niebawem zaprezentujesz?
Uwielbiam guziki! Mnogość odziedziczyłam po babci, więc mam sporo starych, ale nie miała pojęcia o opisanych tworzywach - pomijając plastik, jasna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńAle że... z mleka? :O
szycienakrawedzi.blox.pl
Tworzyw jest więcej, na przykład bakelit, ale akurat nie mam nic takiego w mojej kolekcji. Sprawdź guziki pod kątem materiałów, bo może być ciekawie.
UsuńZazdroszczę takiej kolekcji:) fajny i ciekawy post
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, mam nadzieję, że się komuś do czegoś przyda :)
UsuńKurcze, nawet nie wiedziałam, ze guziki były wykonywane z celuloidu - tak jak klisze fotograficzne. Kiedyś jak byliśmy dziećmi dorwaliśmy się do klisz i podpalaliśmy je. Zanim rodzice się zorientowali, czemu dzieci są tak cicho, spaliliśmy z połowę! Pięknie się paliły! :) :)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, jak przeczytałam o Waszych wybrykach ;) Wiadomo, że jak dzieci siedzą cicho to się najlepiej bawią. Ja na razie nie próbowałam podpalać guzików, szkoda mi ich trochę
UsuńPiękne są, a niektóre bardzo piękne! ŚWIETNY POST !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńChyba przypadkiem rozwiązałaś mi zagadkę guzikową. Otóż dostałam od Babci piękną sukienkę wełnianą, która została oddana do pralni i potem, nienoszona, przewisiała w szafie kilkadziesiąt lat. Dostałam osobno sukienkę i osobno guziki, i zastanawiałam się skąd taki pomysł, żeby guziki odpruwać. Stawiałam na to, że to ze strachu przed zgubieniem guzika, ale teraz myślę, że mogły za tym stać również inne względy praktyczne - czyli materiał, z którego je wykonano! I być może po prostu Babci został taki nawyk odpruwania guzików, które miały nieładny zwyczaj śmierdzieć w praniu, i przeniosła go na dalsze czasy, kiedy guziki produkowano już z innych materiałów.
OdpowiedzUsuńNie tylko o zapach mógł być problemem: niektóre guziki mogły się zdeformować w praniu, czy to chemicznym czy nawet pod wpływem wody. Dobrze, że te czasy minęły ;)
UsuńA zatem polecam Wam nowy sklep:
OdpowiedzUsuńhttps://GuzikCidotego.pl