Miało być o kolejnej uszytej bluzeczce, ale dla odmiany pokażę Wam zdjęcia z wczorajszego jarmarku :-) Koleżanka namówiła mnie żebym wystawiła również swoje guziki. Za dużo ich też nie sprzedałam, ale udało mi się nawiązać kilka interesujących kontaktów. A do tego świetnie się bawiłam.
Oto nasze stanowisko na początku imprezy, zanim pojawili się klienci i ich dzieci, które wszystko przekładały z miejsca na miejsce. Dzieliłam je z koleżanką, która robi kolczyki, wisiorki i tym podobne z guzików. Jej się bardziej poszczęściło jeśli chodzi o klientów.
Impreza nawiązuje do tradycji z początku dwudziestego wieku, kiedy moje miasteczko, Ourense, było ważnym centrum kulturalnym. Auria - bo aurum, złoto - w Ourense Rzymianie znaleźli swojego czasu bardzo dużo złota :). Tematem przewodnim były lata dwudzieste, ale osobiście trochę nie czuję się w tym klimacie i postawiłam raczej na coś bardziej uniwersalnego, ale z dodatkami.
Sukienka to również moja uszytka, ale nie ma się co chwalić, bo uszycie jej zajęło mi kilka lat. Skroiłam ją prawie dziesięć lat temu i skończyłam dopiero w 2011... Wykrój pochodzi oczywiście z Burdy, z 2005 roku.
A na koniec kilka fotek z imprezy, na której nie zabrakło dudziarzy - dudy to obok tamburynu najbardziej charakterystyczny instrument w regionie.
....oraz przebierańców. Generalnie Hiszpanie lubią jak im po jarmarkach i paradach chodzą jakieś wielkoludy. U nas najbardziej charakterystyczni są tzw. 'Cabezudos', czyli 'wielkogłowi'.
Na koniec przyszła burza z silnym wiatrem i szybko przepędziła zarówno klientów jak i sprzedających :)
A po to co się nie sprzedało zapraszam na etsy:
Mam nadzieję, że podoba się Wam moje nowe logo. Myślę teraz o metkach do ubrań...
Gracias Agnes, aunque la traducción es horrorosa, más o menos he logrado entender algo. ¡Un abrazo amiga!
OdpowiedzUsuńSabela
Sukienka mi się bardzo podoba! Jest w sumie ponadczasowa i na różne okoliczności.
OdpowiedzUsuńBrodzki i guziki razem robią wrażenie :)
Bardzo dziękuję! Mała czarna w wersji dopasowanej ratuje tego typu sytuacje ;)
UsuńWow, dziesięcioletnia sukienka :D bardzo ładnie wyszła. Dziesięć lat temu, jakby ktoś mi powiedział, że bez strachu wytnę coś z materiału, to chybabym go wyśmiała :P
OdpowiedzUsuńA kto powiedział, że obyło się bez strachu? Szkoda tylko, że na strachu się wtedy skończyło...
UsuńSukienka i naszyjnik są śliczne:) A jarmark - ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, naszyjnik to był prezent :) Mimo, że mamy erę Internetu taki jarmark jakoś zawsze przyciąga ludzi
UsuńDziesięć lat?! Dziewczyno, bijesz wszelkie rekordy! :D
OdpowiedzUsuńNo dobra, dziewięć i pół...
UsuńBardzo mi się podoba ta sukienka! Niektóre ciuchy są naprawdę ponadczasowe! Przyjemnie się ogląda zdjęcia z Twoich okolic.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!
Usuńale fajny jarmark! bardzo klimatyczny. bardzo ładna ta dziesięcioletnia - nowa sukienka :P :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń