niedziela, 23 kwietnia 2017

Wiosna, ach to Ty!

Od czego by tu zacząć. Na pewno nie powinnam się chwalić, że sukienka przewisiała w szafie ponad rok PRAWIE wykończona. Bez zamka i bez podłożenia. Uszyłam, ale coś mi w niej nie pasowało. Po roku sukienkę z szafy wyciągnęłam i już nie mogłam znaleźć tego co mi w niej nie pasowało, wobec czego zabrałam się za wykańczanie. Myślę, że było warto.


Nie wiem jak Wam, ale mnie ta forma i kolorystyka bardzo przywodzi na myśl bajki Disneya. Nie był to mój pierwotny zamysł, ale tak wyszło...



Proszę sobie teraz wyobrazić, że ta studnia jest zaczarowana. Kto zje z oplatającej jej winorośli na tego padnie urok.

Sukienka powstała w oparciu o wykrój z Burdy numer 01/2015, model 126. Nieco zmodyfikowałam dekolt, ponieważ przy połączeniu dwóch kolorów wyszłoby trochę dziwnie. Nie pamiętam już jak rozwiązałam rękawki, czy je przycięłam czy tylko dodatkowo zmarszczyłam, korzystając z faktu, że już były zmarszczone. Niestety obraziłam się na sukienkę i potem tak bywa.

Kolejną modyfikację wprowadziłam w spódnicy. Trochę mi było nie po drodze z tym obszernym i nieco przydługim dołem - niestety moje masywne łydki nie znoszą fasonu midi, który tylko podkreśla ich rozmiar. Dlatego musiała być przed kolano. Żeby sobie nie komplikować życia, zwyczajnie zmarszczyłam dwa prostokąty niebieskiego materiału.

Jeśli chodzi o materiał, to nie wiem nawet co to jest. Był to kawałek (całkiem spory) materiału o nieznanym składzie, który podarowała mi moja nieoceniona ciocia, o której już wspominałam. Także nie tylko model, ale też i główny materiał jest prawdziwie vintage. Postanowiłam, że urozmaicę go trochę kolorem granatowym. Myślę, że to całkiem dobre połączenie. Podszewkę wykonałam z granatowej bawełny, żeby przyjemnie się nosiło. Trochę jestem niezadowolona z tego jak układa się stójka na karku. Ale jak się ma długie włosy, to mniejszy problem ;)


Sesja odbyła się w ten weekend - w Hiszpanii już prawie lato. Ale znalazłam jeszcze kilka stokrotek do zdjęcia.



_______________________________________
Wykrój: Burda 01/2015 #126
Rozmiar: 36
Materiał: niebieski materiał od cioci, granatowa wełna 'cool wool', granatowa bawełna na podszewkę
Nici: Gutterman
Dodatki: zamek błyskawiczny, ciężko było o kolor, znalazłam ostatecznie TUTAJ
Zdjęcia w ogrodzie: Paco

9 komentarzy:

  1. Faktycznie sukienka jest bardzo księżniczkowa, kojarzy mi się z Bellą z Pięknej i Bestii, ale kto nam broni być księżniczkami na co dzień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Myślę, że lepiej sprawić, by nasze życie było bajką niż żyć z głową w innym świecie.

      Usuń
  2. Wyglądasz jak królewna! Naprawdę trudno uciec od takich skojarzeń :). U nas wciąż tak nieprzyjemnie, a Ty kusisz już zbliżającym się latem ;). Sukienka jest urocza. W ogóle uważam, że połączenie tych dwóch kolorów dało świetny efekt, bo wygląda to tak, jakbyś na sukienkę zarzuciła bolerko. A taką ciocię, co robi takie ekstra prezenty, to należałoby ozłocić :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciocia faktycznie wspaniała, jeszcze dorzuciła kilka numerów archiwalnych Burdy.
      O bolerku nie pomyślałam, ale faktycznie trochę to tak wygląda.

      Usuń
  3. fajna, taka dziewczeca. a dlugie wlosy zdecydowanie ulatwiaja zycie =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! A mówią, że długie włosy to problem... ;)

      Usuń
  4. Faktycznie sukienka jak dla Królewny Śnieżki. Połączenie dwóch materiałów dało ciekawy efekt i nadało sukience smaczku.
    Hiszpańskiej pogody zazdroszczę. Wróciłam właśnie z Polski, gdzie raczył mnie deszcz ze śniegiem do Holandii, gdzie pogoda co prawda lepsza, ale ciągle chłodno jak na tą porę roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga, chętnie oddam parę dni takiej pogody za trochę deszczu.

      Usuń
    2. Deal! :) Zawsze tęsknimy za tym, czego nie mamy. Jak są upały wspominamy cudną, kolorową i chłodną jesień, a zimą marzymy o upałach.

      Usuń