wtorek, 11 listopada 2014

Eksperymenty z wykrojem

Po tym jak w poprzednim poście zamieściłam informację o tym, że zwęziłam wykrój, nie podziewałam się, że zaowocuje to burzliwą dyskusją na facebooku (można poczytać TUTAJ). Dlatego postanowiłam zmierzyć się z krytyką i sama się przekonać czy faktycznie taki wielki błąd popełniłam, czy można to było zrobić lepiej itp. i uszyłam jeszcze jedną sukienkę...

Na początku pokażę Wam jak zmodyfikowałam wykrój według którego uszyłam różową sukienkę z poprzedniego posta.


Jak widać, ułożyłam małą zakładkę, biegnącą przez całą część, równolegle do linii wyznaczającej kierunek nitki. Z przodu złożyłam ok. 1 cm na środku. Zrównałam brzeg ramienia, ponieważ tego wymagał. Oprócz tego zrobiłam małe nacięcia na linii talii, o czym wcześniej nie pisałam, i zagięłam nacięty papier do środka. Jeśli się przyjrzycie, to zobaczycie te zmiany zarówno na przodzie jak i tyle. Dzięki temu sukienka jeszcze bardziej dopasowuje się do sylwetki (niestety, za luźne sukienki powiększają mnie o jakieś 2 rozmiary).

Moje poskładane wykroje odrysowałam na nowo, na czystym papierze, żeby nie było pomyłek. Te kombinacje spotkały się z burzliwą krytyką, że stworzyłam coś zupełnie innego, ewentualnie, że powinnam była skorzystać z mniejszego rozmiaru. Aby było sprawiedliwie, narysowałam wykrój mniejszego rozmiaru - w tym wypadku 34, którego nie było oryginalnie w Burdzie - i uszyłam według niego sukienkę na próbę. O tym jak stopniować wykroje często pisze BURDA, a jeśli nie macie żadnego numeru, który taki opis zawiera, to zapraszam do CZEREMCHY. Musze przyznać, że już kiedyś zmniejszyłam w taki sposób wykrój, bo akurat nie było rozmiaru 36, ale żeby tak 34? - w życiu bym nie pomyślała, więc wolałam zwęzić wykrój w rozmiarze 36.

A teraz chwila prawdy - czym różnią się wykroje. Zacznijmy od części przedniej:


Jak widać, różnica jest znikoma. Podkrój pachy wyszedł dokładnie taki sam. Mój wykrój ma nieco węższe ramię (pewnie stąd, że po złożeniu paska na środku, przeniosłam ponownie na papier podkrój dekoltu). Trochę inaczej wyszła też zaszewka, ale - czego się nie spodziewałam - prawie dokładnie w tym samym miejscu!!


Wykrój na wierzchu to moje kombinacje. OK, wierzchołek mojej zaszewki znajduje się o jakieś 5 mm bardziej na środku. W takim razie mamy 0 : 1 dla wykroju w rozmiarze 34.

Teraz zajmiemy się tyłem:


Jak widać, spora różnica znajduje się na wysokości talii, tam gdzie nacięłam wykrój aby do dopasować. Oprócz tego, jak widać na podkroju pachy, wykrój w rozmiarze 34 (ten pod spodem) jest dużo mniej wycięty, co oznacza mniej miejsca na ramię. Jak dla mnie trochę ciasno. 1 : 1 dla mojego wykroju!


Na tym zdjęciu widać różnicę

Z resztą sami oceńcie na ile ten wykrój jest różny / lepszy / gorszy patrząc na gotowy model. Dodam tylko, że zamiast zwężać wykrój tym razem w talii dodałam małe zaszewki z tyłu na tej samej wysokości - bo jednak wykrój jest stanowczo za prosty (straight, not easy) jak dla mnie!!!



A tu widać zaszewki, które jednak swoje robią!

Jeszcze dla porównania sukienka różowa:


Mój werdykt to 1 : 1. Sama nie wiem którego wykroju będę używać. Co sądzicie?

-----------------
Sukienkę uszyłam z żółtej tkaniny, której zostało mi jeszcze sporo w szafie. Jest dość cienka i przejrzysta, więc sukienkę, do której naprawdę się przyłożyłam, założę pewnie chyba tylko na plażę. :)

11 komentarzy:

  1. Przykro mi trochę, że dyskusję odebrałaś jako krytykę...

    Wracając natomiast do różnicy w wykrojach - plecy wg rozmiaru 34 /czyli te pod spodem/ są szersze, więc wbrew pozorom mimo różnicy w głębokości pachy - rękaw nie powinien być ciaśniejszy /szerokość pleców plus szerokość przodu plus szerokość obu główek rękawa - te sumy będą większe w przypadku rozmiaru 34/...

    Dwa różne gatunki materiału dadzą dwie różnie leżące sukienki, więc trudno je porównywać - tak naprawdę.

    A generalnie - każdy wykrój - gotowy czy nawet sporządzony na podstawie swoich wymiarów - jest dopiero początkiem do uszycia sukienki dobrze leżącej. Nigdy nie jest tak, żeby wykroić, zszyć i cieszyć się gotowym ciuchem. Po drodze są jeszcze przymiarki i poprawki - to jest clou miarowego szycia i bez tego się nie da. Chyba że szyje się coś workowatego, ale i tego nie wyobrażam sobie bez mierzenia.

    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie chciałam nikomu sprawiać przykrości...
      Krytyka, jeśli prowadzi do dobrych wniosków i czegoś konstruktywnego jest jak najbardziej wskazana!! I tak było w tym przypadku.

      Zgadzam się jak najbardziej, że bez przymiarek i poprawek rzadko coś można uszyć. Dlatego po pierwszej przymiarce dorobiłam zaszewki. Swoją drogą czasem sobie myślę, że tzw. 'sieciówki' wprowadzają jedyny słuszny standard, a problem z dopasowaniem zrzucają na barki kobiet i dziewczyn. Potem każda myśli że ma to za mały, to za duży biust, za krótkie nogi, za szerokie bary itp. Przecież to ubranie jest dla ciała a nie ciało do ubrania!

      Usuń
  2. Fakt, ciężko porównać te dwie sukienki z racji użycia innych materiałów. Poza tym mimo (a może dzięki temu?) zastosowania Twojego sposobu na zmniejszanie wykroju, różowa sukienka leży świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie trudno, bo różowa tkanina jest trochę elastyczna i nie mogę powiedzieć czy ma za wąskie plecy czy nie. Leży dobrze, bo w efekcie otrzymałam coś bardzo podobnego, i chyba tylko dlatego ;-)

      Usuń
  3. W żółtej masz ręce ułożone wzdłuż ciała a w różowej masz lekko rozłożone, więc to także utrudnia porównanie ;) Bo jak ręce są pod boczki to nad biustem się marszczy [mam dwie sukienki z tego wykroju, jedną z dzianiny a drugą z tkaniny, i ta z tkaniny nad biustem też tak mi robi]. A tempo szycia masz ekspresowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście się marszczy! Na początku nie, ale tak po kilku godzinach noszenia widoczna jest taka szeroka zmarszczka nieco poniżej linii ramion.
      Według mnie obie sukienki leżą dobrze, dopasowane itp. to znaczy, jestem zadowolona, nie poszerzają mnie i tak dalej.

      Usuń
  4. Nie przejmuj się!! Ja modyfikuję ponad połowę wykrojów z Burdy, żeby pasowały do mnie. Gdzieś jest potrzeba większa zaszewka, gdzieś szersze ramię itd... W głupiej bluzce z dekoltem w wodę robiłam dodatkowe zaszewki z tyłu i poszerzałam ramiona- bo mi ciągle wychodziły ramiączka stanika. Każda sylwetka jest inna i trzeba się z tym pogodzić. Mi się szczerze pisząc bardziej podoba wersja różowa, wydaje mi się że leży lepiej, ale może to kwestia ułożenia ciała i materiału. Ja czasem nakładam na siebie elementy większego wykroju i mniejszego, a do tego robię swoje przeróbki. Czasem jest tego tak dużo, że ciężko w tym nawet rozpoznać wyjściowy model :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak ja zawsze drżę przed jakąkolwiek modyfikacją wykroju! A niestety często tu trzeba zwęzić, tam poszerzyć, a jak nie to sama sobie coś wymyślę na dokładkę ;)
      Może faktycznie tak zrobię, że połączę oba wykroje, żeby ramię nadal miało więcej miejsca, ale zaszewki były bardziej zgrane?

      Usuń
  5. Wersja różowa jak dla mnie lepiej się układa :) Każdy wykrój nie jest w 100% pewny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Faktycznie, im dłużej szyję, tym mniej mam zaufania do gotowych wykrojów!

      Usuń
  6. Piękna ta różowa :) Nie wiem który wykrój lepiej leży, bo ciężko to ocenić - inne tkaniny zostały użyte :P

    OdpowiedzUsuń