poniedziałek, 29 czerwca 2015

Pół-przejrzysta

Kiedy zobaczyłam tu i tam spódnice z fałdami lub kontrafałdami z paskiem przejrzystego materiału, nie mogłam się powstrzymać i nie uszyć sobie podobnej. Zwłaszcza, kiedy w sklepie w moje ręce wpadł kawałek organzy z naturalnego jedwabiu, ot resztka, która idealnie pasowała kolorystycznie (złamana biel) do kupionego wcześniej materiału.


Myślałam trochę nad modelem, ale w końcu postawiłam na kontrafałdy. Żeby nie sknocić, oparłam się na modelu Burdy z marca tego roku, nr 102. Zrezygnowałam z kieszeni, bo jakoś mi to było za dużo: kontrafałdy plus naszywane kieszenie, w dodatku z kokardką! Nie kopiowałam wcale wykroju, bo co będę proste linie kopiować, tylko pomierzyłam ile cm wypada na każdą przestrzeń dla rozmiaru 36 i narysowałam je bezpośrednio na przygotowanej tkaninie.

Trochę mi się wydawała ciasna i zmodyfikowałam nieco kontrafałdy aby zyskać kilka cm na obwodzie, czego później pożałowałam, bo spódnica zamiast w talii leży na biodrach, ale w sumie może to i lepiej?




Spódnica uszyła się zaraz po sukience w kratkę, ale niestety w dniu swojej premiery przeszła chrzest bojowy, niestety dosłownie. Została oblana piwem przez swoją właścicielkę, w dodatku piwem nie swoim, tylko jakimś co stało na stole w barze. Wielkiej plamy nie było, tylko takie lekkie zażółcenie, ale natychmiast się pomarszczyła. Całe szczęście nie było to czerwone wino, bo musiałabym pewnie natychmiast wracać do domu, a oblewaliśmy nieformalnie niezbyt formalny ślub znajomych.

Piwo na całe szczęście łatwo schodzi w praniu. Ale przy okazji podzielę się z Wami sposobem na wywabianie plam z czerwonego wina. Kilka lat temu w supermarkecie kobieta przede mną kupowała 3 butelki wina. Kasjerka chwyciła za dwie, a trzecia pojechała na taśmie w kierunku kasy, zatańczyła na tej taśmie i roztrzaskała się w drobny mak tuż przede mną. Natychmiast odskoczyłam, ale i tak mi się dostało, a miałam na sobie akurat białe spodnie (i białe tekstylne buty). W domu próbowałam wszystkiego co miałam pod ręką, może nie dotarłam do chloru tylko, a plamy nic. Ciemniały tylko. Wtedy ktoś poradził mi, żebym namoczyła spodnie w białym winie. Sama się zdziwiłam jak szybko i bez śladu plamy zniknęły.
Oczywiście nie było to jakieś drogie wino. W Hiszpanii popularnie sprzedaje się wino w kartoniku (takim jak soki), litr z niecałe 1 euro, zarówno białe jak i czerwone. Do picia to się kiepsko nadaje, ale do wywabiania plam - w sam raz!

Spódnicę jak widać zabrałam też na plażę, a tam czekały takie niespodzianki :D

Uwielbiam muszelki!!! Im bardziej kolorowe tym lepiej! Te czarne ślimaczki u góry to Minchas, które są lokalnym przysmakiem (próbowałam), Te okrągłe w środki to Erizos de Mar, czyli skorupki jeżowców - to już produkt delikatesowy. Ta różowa u góry to jakiś typ ostrygi, ta na dole - Zamburiña (mała pychotka). No i czarne z lewej - omułki (mejillones), które zdecydowanie wolę na talerzu niż na plaży :)

_____________________________________
Wykrój: Burda 03/2015 - 102 bez kieszeni
Rozmiar: 36, nieco poluźniony
Materiał: tkanina bawełniana w kolorze złamanej bieli, organza jedwabna w tym samym kolorze
Nici: bawełniane w kolorze złamanej bieli
Dodatki: zamek kryty, flizelina
Zdjęcia: Paco

czwartek, 18 czerwca 2015

Różowe róże

Taka oto koszulowa bluzka wskoczyła mi do kolejki. O spódnicy jeszcze będzie jak pojawią się fotki :)




Model pochodzi z Burdy z 2007 roku, numer lutowy, TUTAJ możecie zobaczyć oryginał.

Oprócz czerwonego wykończenia kołnierzyka, który zaokrągliłam, jak również rękawków, nie zmieniłam zupełnie nic. Uważam, że krój jest bardzo udany, taki nieco swobodniejszy, ale zarazem dosyć dopasowany do sylwetki. W projekcie wykorzystałam moje guziczki Vintage - różowe z masy perłowej :) Jeszcze jest ich trochę TUTAJ.


Takie bufki polecam wszystkim, którzy są początkujący we wszywaniu rękawów - nie trzeba się martwić, że wyjdą marszczenia, bo są one wielce pożądane :) Sama wybrałam kiedyś ten model aby nauczyć się wszywać rękawy. To była moja pierwsza bluzka koszulowa, pierwszy kołnierzyk i pierwsze rękawy. I pierwsze dziurki na guziki. Teraz służy mi do mierzenia moich postępów w szyciu. Sami zobaczcie różnice:


Poprzednią bluzę dodatkowo uszyłam w rozmiarze 38, bo byłam przekonana, że to właśnie mój rozmiar - wg. tabelki z Burdy. Całe szczęście wcześniej rozcięłam części wykroju aż do ramion (a to ze względu na materiał, aby lepiej się zmieściły, gdyż był bardzo wąski) i dzięki temu łatwiej było dopasować potem bluzkę do figury. Kołnierzyk wszyłam jakoś nie tak i jedna strona zawsze się podnosi, sprawiając wrażenie, że jest mniejsza. Eh... Ale kiedy ją uszyłam parę lat temu byłam z siebie niesamowicie dumna :)



Jeszcze mała informacja dla tych, którzy lubią buszować po blogach używając tagów/etykietek. Zrobiło mi się ich trochę za dużo i wywaliłam je na dół. Osobiście bardzo lubię tagi, bo od razu widać co kto szyje i łatwo można znaleźć poszukiwane informacje.
_____________________________________
Wykrój: Burda 02/2007 #109
Rozmiar: 36
Materiał: Bawełniany batyst w kwiatki
Nici: Coats
Dodatki: gumki w rękawach, tasiemka zygzak, guziki z masy perłowej, flizelina.
Zdjęcia: Paco - mój dyżurny fotograf :)

piątek, 5 czerwca 2015

Nieco inna bielizna

Pozazdrościłam, i Ewie, która zachęcała TUTAJ do własnoręcznego szycia koronkowej bielizny, i pewnemu sklepowi online, który podobne staniczki sprzedaje. I pewnie bym się na jeden skusiła, gdyby nie to, że w moje ręce wpadł kawałek delikatnej tiulowej siateczki, takiej bardzo, bardzo rozciągliwej, a jednocześnie niezwykle delikatnej i przyjemnej w dotyku. Postanowiłam spróbować swoich sił. Uszyłam od razu cały komplet, jako że majtki u mnie już taśmowo się szyją.



Wykrój stanika odrysowałam od góry bikini - myślałam, że będą to trójkąty, a okazało się, że miały kształt raczej 'kropelki'. Ten nadmiar zmarszczyłam i przyszyłam w prostej linii do gumki, dzięki czemu miseczka zyskała przestrzenną formę. Zapięcie to rozmontowany 'przedłużacz' do stanika. Gumki dostałam w lokalnej pasmanterii, na ramiączka użyłam takiej, co się składa. Pierwszy raz szyłam takie cudo ale na pewno nie ostatni. Szkoda, że w pasmanterii mają tylko białe i czarne...


Takie gumki szyje się na prawej stronie: najpierw przyszywamy połówkę rozłożonej gumki  zygzakiem, a potem składamy i znów po prawej stronie stębnujemy prostym elastycznym ściegiem. Ja użyłam do tego stopki do szycia przy krawędzi, dzięki czemu wyszło równo.


Dół kompletu powstał ze sprawdzonego już wykroju, którym się z Wami dzieliłam TUTAJ. Obszyłam całość tą samą składaną gumeczką i zdała egzamin doskonale.


Muszę przyznać, że jestem z kompletu bardzo zadowolona. Powstał błyskawicznie i okazał się bardzo wygodny w noszeniu.


_____________________________________
Wykrój: Własny, kombinowany
Rozmiar: Góra - ciężko powiedzieć, coś koło 75C; dół 36/38
Materiał: Elastyczna siateczka tiulowa z TEGO SKLEPU; Kawałek bawełnnianej dzianiny

Nici: poliestrowe czarne
Dodatki: gumki: do stanika i składana, zapięcie do stanika

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Drobiazgi w maju

W maju wzięłam się ostro za szycie: postanowiłam, że będę szyła kilka rzeczy na raz, co by może któryś udało się skończyć. W moim wypadku to działa dość motywująco, bo zawsze jest COŚ do szycia, mimo braków w materiałach, niciach itp.


Poszewka na poduszkę do salonu

Muszę pamiętać, że następnym razem jak mi się uwidzi wypustka od razu porzucić ten pomysł ZANIM stracę cierpliwość i cały dzień. Nie ma to jak spędzić wspaniałe popołudnie na przemian szyjąc i prując jedną poszewkę! Nie to, że jakoś nie lubię wypustek, ale moja maszyna niestety niezbyt się z nimi umie obchodzić. Problem w tym, że szyje tylko z jednej strony, od wewnętrznej, więc 1. muszę upchać szytą rzecz pod ramię maszyny, a 2, jeśli chcę coś przytrzymać, śruba od stopki uderza mi w palce. jeszcze z cienką wypustka to jakoś idzie, ale musiałam oczywiście wymyślić sobie grubą wypustkę... Jeszcze jest 3.: maszyna lubi gubić ścieg kiedy szyję stopką do zamków. Taki urok.


Oto co powstało w efekcie tej batalii. Materiał - uwolniony (resztka z szycia toreb), wypustkę stworzyłam sama. A, jeszcze w między czasie musiałam się uporać z plamą z krwi powstałą po dziabnięciu szpilką w palec. Ale to był pikuś w porównaniu z opanowaniem zbuntowanej maszyny do szycia...


Kokardka

Uszyłam ją z resztek po sukience z poprzedniego posta. Jest ich dosyć poro, pewnie jeszcze do czegoś je wykorzystam, bo strasznie mi się ten materiał podoba. Kokardka jest zamocowana na klipsie, więc można ją przyczepić zarówno do ubrania jak i do włosów.



I jeszcze na koniec parę 'warzywek', które uszyłam dla dzieci ze szkoły językowej gdzie uczę.



Był jeszcze wełniany pomidor, ale nie załapał się do zdjęcia. Wykroje w większości własne, gruszkę znalazłam TUTAJ.